Strona:Klemens Junosza - Synowie pana Marcina.djvu/200

Ta strona została skorygowana.

Ponieważ był trochę próżny i lubił chwalić się swoim rozumem, więc wieczorem udał się na rynek i opowiedział w sekrecie kilku prayjaciołom, co zrobił.
Przyjaciele powtórzyli to Judce, a Judka był człowiek zawzięty, oburzył się on na taki podstęp, na naruszenie warunków współki, i wpadłszy do mieszkania Mośka z wielkim hałasem, zażądał natychmiastowej likwidacyi interesu, zwrotu straconych korzyści i rozwiązania umowy.
Mosiek zaskoczony znienacka, na razie nie wiedział co odpowiedzieć, cofał się tylko do kąta i powtarzał:
— Nie bądź waryat... czekaj, porozumiemy się...
— Porozumiej ty się z dyabłem, a mnie oddaj zaraz co moje.
Wywiązała się z tego powodu awantura, w której wzięły udział i kobiety; zawziętego wspólnika połączonemi siłami udało się wyrzucić za drzwi i Mosiek odetchnął, myśląc, że na tem koniec...
Niestety, był to dopiero początek początku; Judka bardzo mocnym głosem krzyczał na ulicy, zrobiło się zbiegowisko; bardzo szanowni obywatele, szynkarze i kupcy, przerwali swoje zatrudnienia i pośpieszyli na miejsce wypadku, mniemając, że