Strona:Klemens Junosza - Synowie pana Marcina.djvu/230

Ta strona została skorygowana.

na świecie jakiś radca, człowiek, który... nie wiem jakby powiedzieć... który był bardzo wierny w przyjaźni, bardzo stały w uczuciach, wytrwały w niepowodzeniach i zawodach, cierpliwy jak...
— O panie, wygłaszasz sobie samemu panegiryk...
— Mówię tylko prawdę, ale że pani ze mnie żartuje, więc niech zginę... będę dotąd biegał, aż...
— Nie będziesz pan biegał, będziesz mi wciąż asystował, dziś wybieram pana na swego rycerza...
— A jeżeli tak, to chciałbym żyć sto lat... i chciałbym żeby dzisiejszy dzień trwał do skończenia świata...
— Panie, w zachwycie zgubiłeś logikę.
— Jakto?...
— Tak dalece chcesz pan przedłużyć dzień dzisiejszy, że ani pan sam, ani nikt z nas niedoczekałby jutra... Widzi pan radca, jak to można się czasem zapędzić...
— Pani wie doskonale co ja chciałem powiedzieć; pani czyta w mych myślach jak w książce...
— Nie umiem po grecku... Zmęczona jestem, może pan raczy podać mi rękę...
Całe towarzystwo wracało do domu; radca z panną Wiktoryą szli na końcu. Stary kawaler za-