Strona:Klemens Junosza - Synowie pana Marcina.djvu/245

Ta strona została skorygowana.

— Jacy wy jesteście dobrzy dla niej — szepnął wzruszony Leon.
— Otóż posagu panny Władysławy nie lekceważ, da on ci możność nabycia materyału, z którego przy pracy i umiejętności, można dużo wydobyć. Często mówiłeś, będąc jeszcze młodym chłopcem, że chciałbyś zostać alchelmikiem i robić złoto z piasku, tam znajdziesz lepszy materyał niż piasek, probuj więc, wytrwaj, a uda ci się sztuka. Co będzie potrzeba na pierwsze wydatki na zagospodarowanie się, ja ci dam; a może ci się też, do twoich teoretycznych akademickich wiadomości i moja z praktyki, z doświadczenia poczerpnięta rada przyda na co. Będziemy blisko siebie... Mówiłem z matką, i ona moje zdanie podziela... Cóż myślisz, chłopcze?
— Mogę tylko ojcu najserdeczniej podziękować.
— Więc dobrze. Zechcesz zapewne zobaczyć to pustkowie?
— Jak najprędzej...
— Możemy pojechać jutro. Starowina właściciel, tęskni do miasta, spokoju i wygodnego życia, więc przywita nas jak wybawców i jestem przekonany, że w kilku słowach skończymy. Trzeba będzie potem załatwić stronę formalną tranzakcyi i zaraz brać się energicznie do roboty, póki jeszcze czas... Mieszkanie dla siebie tam znajdziesz, ale