Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/11

Ta strona została skorygowana.

— I cóż z tego, że ciemno?
— Światło się wyda, panie. Nie pierwszyzna mi, znam się na tem. Trzydzieści lat jestem tu w obowiązku, to wiem. Pan Kąkolski tego pamiętać nie może, bo niedawno u nas.
— Niedawno? ośm lat.
— Co to znaczy! Pamiętam ja różne wspaniałości. Biskup był dwa razy, hrabia z Kopiny ślub brał, w rok później matkę jego chowali. Wtedy okna były het zakryte czarnemi szmatami; katafalek na dziewięć stopni, z oranżeryi badyla pachnącego nawieźli furami, a świec! porachować nie mogłem, bo mi się aż w głowie pomąciło. Co zliczę dwa sta, to mi się pomyli, i znów liczę, i znów pomylenie. Tedy dałem pokój. Było, panie, wtedy, było... państwa, dziedziców i narodu różnego... Która teraz godzina?
— Blizko piąta.
— Toć jeszcze czas. Księży dotychczas nie widać, a ma ich podobno kilku przyjechać.
— Tak. Kanonik z Dzięgielewa mowę ma mieć. Wszystko to jedno przecie.
— Jakto?
— A czy po pańsku z paradą, czy bez