Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/124

Ta strona została skorygowana.

podmiejska jakiegoś przemysłowca, który przez kilka miesięcy letnich chce świeżego powietrza używać.
Po za willą ogród się rozciągał, także dość pretensyonalnie i kosztownie urządzony. Były w nim i sztuczne wzgórza, i sadzawka, i szerokie rowy z mostkami chińskiemi, dużo krzewów, altanki w kształcie pagód, sztuczne groty, a nawet niegdyś, jak powiadają, wodotrysk.
Folwark stał sam, mieszkania służby i budynki gospodarskie znajdowały się w dość znacznem oddaleniu, odcięte od tak zwanego „pałacu” grupą drzew, które latem zupełnie osłaniały nieestetyczne węgły obór, stodół i owczarni, oraz zapadłe i poczerniałe dachy czworaków.
Rezydencya i folwark o trzydziestu kilku włókach przestrzeni były własnością młodej wdówki, pani Malwiny. Przypatrzywszy się bliżej, dostrzedz było można, w ogrodzie zwłaszcza i w folwarku, pewne zaniedbanie i spustoszenie. Nie ma się czemu dziwić; piękna wdówka nie posiadała dość energii, aby się wszystkiem zajmować, a rządca rządził jak chciał i jak mu było dogodniej. Historya pani Malwiny jest taka: Śliczną dzieweczkę, sierotę, gdy zale-