Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/135

Ta strona została skorygowana.

dopiero, gdy są stwierdzone, sprawdzone i wypróbowane. Gdy się przekonam o istotnej ich wartości, wtenczas, kto wie, może złożę ręce do oklasku. Inaczej...
— Ach, pojmuję, wynalazcą jest profan, człowiek z po za korporacyi cechowej, naturalnie, więc się go lekceważy...
— Mogę pana zapewnić, że jesteś pan w błędzie.
— Tak to się mówi, znam ja się na tem panie, znam, ale nie macie racyi. Razem z patentem na mądrość lekarską, chcielibyście stworzyć kastę zamkniętą, otoczoną chińskim murem, niedostępną dla obcych. Ja was znam. Ale co będzie, jeżeli jakiś obcy i profan przekona was, że potrafi zrobić coś więcej, aniżeli wy wszyscy razem, jeżeli ocali tysiące skazanych na śmierć, to co, panie? to co?
— To ja pierwszy zaproponuję, żeby mu wznieść pomnik, jako zbawcy i dobroczyńcy ludzkości.
— Hm, tak pan powiadasz, a jednak, nie zapytałeś pan dotąd, jaki jest środek, który do tak znakomitych rezultatów prowadzi?
— Sądziłem, że to tajemnica szanownego pana i że naruszać jej nie mam prawa.