Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/138

Ta strona została skorygowana.

nił się wytrwale; pomagała mu w tem pani domu, a także i panna Aniela, którą bliżej interesowały wiadomości z sąsiedztwa, aniżeli dysputy naukowe.
— Dawno pan był w Stawiskach? — spytała doktora.
— Dziś pani.
— Pan tam bywa bardzo częstym gościem, nie tak jak u nas; siostra pańska jest na nas łaskawsza i przyjeżdża niekiedy. Pani Janowa także nas odwiedza czasem, niedawno była z dziećmi; ale zauważyłam, że w ostatnich czasach posmutniała jakoś. Dawniej uśmiech nie schodził z jej ust, a teraz często wzdycha i zamyśla się bez żadnego powodu.
— Bez powodu? — wtrąciła pani Malwina; — nie sądzę, musi być jakaś przyczyna.
— Może ma zmartwienia?
— I pan Jan także na humorze stracił, czy doktór nie zauważył tego?
— Istotnie.
— Tak — rzekł pan Karol, — zdrowie fizyczne, tak samo jak zdrowie ekonomiczne; a raczej ekonomiczne tak samo jak fizyczne, może, iż się tak wyrażę, szwankować. Otóż zdaje mi się, że tam jest ane-