Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/145

Ta strona została skorygowana.

powiem, właściwą istotą tak zwanych suchot...
— Wie pan dobrodziej co — rzekł doktór, — kwestya ta jest w ogóle tak ważna i tak poważna, że nie sądzę, żeby ją można było przedyskutować w pobieżnej pogawędce, przy herbacie, zwłaszcza w towarzystwie dam, dla których przedmiot ten jest pewno niezbyt zajmujący..
— No, to zależy... ale tak rzadko mam sposobność widzieć szanownego doktora, że rad jestem korzystać z okazyi...
— Cóż łatwiejszego, jak sposobność tę znaleźć? Niech pan dobrodziej przyjedzie kiedy do mnie, a z wielką chęcią do wszelkich dysput służyć będę...
— Trzymam za słowo: więc mi pan poświęcisz jaką godzinkę...
— Choćby trzy — o tyle ma się rozumieć, o ile nie będę wezwany do chorego.
— A naturalnie — więc zapowiadam swoją wizytę na pojutrze. Odkrycie przeze mnie zrobione, musi stać się jawnem i głośnem, liczę na pańską pomoc pod tym względem...
Doktór uszczęśliwiony był, że przerwał nareszcie tę rozmowę i że mógł odetchnąć