Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/147

Ta strona została skorygowana.

któr, — a wnosząc z kierunku wiatru, sądzę, że bokiem przejdzie. Wspaniały to objaw, imponujący swoim ogromem i potęgą. Człowiek widzi się wówczas malutkim, drobnym jak robaczek, w obec rozszalałej potęgi żywiołów; zostaje olśniony majestatem tej siły, mimowoli korzy się przed jej źródłem.
Pan Karol wstrząsnął się nerwowo.
— Zapewne — rzekł, — poezya. Dziękuję panu za te majestaty i olśnienia, niech je licho porwie!
— Ojczulku — zawołała panna Aniela, — nie można tak mówić, zwłaszcza podczas burzy.
— A cóż to? nie wiesz, że mamy pszenicę, jęczmień, groch. Co! nie słyszysz, jak huczy tam w górze?
— Grzmoty.
— Głupstwo grzmoty! cóż mi tam? w stodołach pustki, a budynki assekurowane; w górze huczy grad, — wiesz, co jest grad?
Zapomniał o medycynie, o swoich odkryciach i wybiegł na środek gazonu, żeby módz łatwiej dostrzedz, na co się zanosi.
Tymczasem burza szalała coraz bar-