Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/163

Ta strona została skorygowana.

chcieli od razu majątki zebrać. Dziurawe, nienapchane worki.
— Spodziewam się jednak, że pan trzymałeś stronę tego człowieka?... Wiesz, że go nieszczęście dotknęło? powinni to wyrozumieć.
— Nie, panie, jedna jest tylko mowa, którą oni rozumieją — to pieniądz. Ja ich musiałem rachunkami przekonywać. Ja wziąłem kawałek kredy do ręki i obliczyłem im, że tak jak ja widzę, będzie lepiej. To było trudno, bardzo trudno, bo oni swój rozum mają, i zdaje im się, że ich rozum lepszy, bo młodszy. Oni są głupcy. Mądrość lubi się trzymać białych włosów i białych bród. Wszyscy nasi uczeni, wielcy uczeni byli starzy. Naszym dzieciom zdaje się, że doświadczenie nic nie znaczy.
— Powiedzże mi, panie Maneles, czy warunki, jakie dali panu Janowi, są takie, że ich nie można wytrzymać?
— To, proszę pana doktora, jak dla kogo. Jest gatunek ludzi, któryby nie wytrzymał, jest taki, który wytrzyma. Szlachcic dużo wytrzyma, a pan ze Stawisk jest z trwałego gatunku. Na takiego można dużo kłaść. Mnie się zdaje, że moje oczy