Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/191

Ta strona została skorygowana.

czność uprawią, a jak cokolwiek zarobi na mleku, cokolwiek dostanie za fatygę od pana, mały procent od sprzedaży, to już będzie, aj! nie wiem, jak będzie kontent. Panowie trzymacie oficyalistów. Ja nie wiem, czy to dobry interes; podług mego rozumienia, to całkiem zły.
— Dla czego?
— Proszę pana, oficyaliście trzeba dać pensyę, ordynaryę, i co z niego jest? Co pnn ma ze swego Muchowicza? Czy on potrafi choćby najmniejszy interes załatwić? Czy się na czem zna?
— Na gospodarstwie się zna.
— A przepraszam pana dobrodzieja, ja wiem, jakie to znawstwo...
— Alboż rozumiesz się na gospodarstwie, panie Maneles?
— Ja się na wszystkiem rozumiem, i napróżno nie mówię. Całe gospodarstwo podług panów jest w tem: chłop krzyczy na woły, Muchowicz krzyczy na chłopów, a na Muchowicza pan dziedzic krzyczy. Z tego może być co najwyżej zorana rola i zasiane zboże.
— Alboż to nie ważne?
— Jak kiedy. Jeżeli jest rola, są woły i ziarno, to dobrze, to i Muchowicz może