Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/194

Ta strona została skorygowana.

Joel dla siebie nigdy nic nie żądał. Był zupełnie bezinteresowny, stręczył tylko geszefta dla drugich. Osadził jednego krewniaka na dzierżawie ogrodu, innego wpakował na wiatrak, dla trzeciego wyrobił smolarnię. Dzięki temu, w Stawiskach zaprowadzona została pewnego rodzaju kontrola; w miasteczku, w głównym sztabie Manelesa, wiedziano doskonale o każdym korcu ziarna, snopku słomy, stożku siana; wiedziano, ile jest koni, wołów, krów, cieląt, owiec; policzono jak najdokładniej drzewa w lesie; wiedziano, ile potrzeba na nakłady w gospodarstwie, na wydatki domowe, na wszystko. Każda rzecz, aczkolwiek tylko na oko, była zważona, zmierzona i porachowana z zadziwiającą dokładnością.
O panu Janie mówili w tym sztabie głównym, że jest doskonałym ekonomem, i nie mylili się. Człowiek ten do dnia wstawał, późno w nocy kładł się na spoczynek, najdrobniejszej słomki nie dał zmarnować, pilnował całości mienia, jak źrenicy własnego oka, a wszystkie dochody oddawał jak najsumienniej w formie procentów. Dla siebie tyle miał tylko, że żył. Oszczędność posuwał do ostatecznych granic, w przeko-