Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/197

Ta strona została skorygowana.

— Nie widziałem, żeby kto jechał, z tej strony przynajmniej. Dla czego doktór o to pyta, czy może chodzi o wista?
— Nie jestem ja amatorem gry, ale... Więc mówisz pan, że nikt z tej strony nie jechał, mógł wszakże przybyć z przeciwnej...
— A, teraz jestem w domu! Przepraszam więc, doktorze, żem cię posądził o bezinteresowną wizytę...
Doktór zaczerwienił się i zmieszał.
— Nie rozumiem aluzyi — rzekł. — Do czego pan to stosujesz? Wybrałem się do was, no, i jestem, a że pytam się, czy kto nie będzie, to jest... czy kto nie jest, to prosta ciekawość, nic więcej. Nie trzeba przypisywać komuś myśli ukrytych.
— Więc dobrze, odrzucam wszelkie przypuszczenia, lecz naucz mnie, doktorze, komu mam przypisać, jeżeli sprawdzi się moje przeczucie...
— Jakie znów przeczucie! Czy i pan wierzysz w przeczucia?
— Niekiedy; dziś wierzę i gotów jestem trzymać pięć przeciw stu, że pani Malwina albo już jest u nas, albo lada chwila przybędzie.