Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/203

Ta strona została skorygowana.

wo nie obowiązuje? Wytłómaczże mi, mój wójcie, dlaczego?
— Ha, no, raz według tego, że pan dziedzic jest pan, a po drugie, że do pana dziedzicowego lasu jest najbliżej, a po trzecie, że tak pisarz powiedział.
— Cóż mnie pisarz obchodzi? Może mówić, co mu się podoba.
— Wielmożny panie — rzekł wójt, — kuty on na wszystkie cztery nogi, a kodeksa zna lepiej niż inszy żyd. Ja sam nieraz z nim mam sprzeczkę, ale on zaraz mi pokazuje książkę — i powiada: taki zakon, a taki zakon. I teraz to samo powiada, żebym poszedł do pana po drzewo i ja przyszedłem, a pan dziedzic powiada, że nie. Podług mego pomiarkowania, nikt tu nie winowajca, jeno ten żyd, który się na moście zawalił... Po co bestya przez most jechał? dlaczego nie mijał?... a teraz chwestya jest...
— O tem, mój wójcie, mówić co nie mamy. Drzewa ja nie dam, możecie mnie skarżyć, ale uprzedzam, że nie wygracie.
— Panie dziedzicu! toć będzie hambaras i mitręga. Zaczną nas wodzić do miasta, tak i siak, na sprawy... lepiej po dobro-