Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/226

Ta strona została skorygowana.

warszawski, niech wie, do czego przyzwyczajona jest znakomitość...
— Że też pan wszystko musi opacznie tłómaczyć! Jestem najpewniejszy, że zrobił to w najlepszej intencyi.
— Proszę pana, w dobrej intencyi, dla okazyi do wymiany zdań, do żywszej pogawędki, to się daje zwyczajną kolacyę z butelką węgierskiego wina, i dość na tem; ale morskiemi rybami, truflami, szampanem, likierami dziwnemi, których nazwy nie sposób spamiętać, to się imponuje. Podobało mu się wyrzucić sporo pieniądzy, żeby mnie olśnić — i wyrzucił pieniądze napróżno, gdyż wcale nie byłem olśniony, lecz zdziwiony, ze człowiek, niby to oszczędny i inteligentny marnuje grosz licho wie na co...
— Oj, panie Karolu, panie Karolu, czyż biedny nasz doktór przypuszczał, że jego intencya będzie tak źle widziana! Głowę daję o zakład, że to, o co go pan posądza nawet mu przez myśl nie przeszło.
— Ja się nie zakładam nawet o złamaną szpilkę, gdyż jestem swego pewny...
— I długo też bawiliście się panowie?