Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/245

Ta strona została skorygowana.

W tym czasie umarł ojciec pani Janowej, ten sam, który był małżeństwu przeciwny i młodej parze przepowiadał ciężkie życie. Człowiek ten w opinii sąsiadów za zamożnego uchodził, ale po śmierci co innego się pokazało. Z sukcesyą spadły i różne ciążące na niej kłopoty, i tak pan Jan zamiast jednego brzemienia, do dźwigania miał dwa...
Jednego dnia od doktora list przyszedł.
„Kochany panie Janie! — pisał stary przyjaciel: — i żonie mojej i mnie sprzykrzyła się Warszawa, odbieramy folwark od dzierżawcy, wracamy na wieś, ja zaciągam się na starość w wasze szeregi. Chcę odpocząć, będę rolnikiem, liczę na twoją, kochany przyjacielu, pomoc i dobrą radę. Zdaje mi się, że zadaniu podołam, zwłaszcza posiadając kapitalik, jaki sobie uzbierałem przez długie lata praktyki. Chciałbym bardzo, żebyś się otrząsnął trochę z przygnębienia, żebyś nabrał ducha. Pójdziemy ławą, nie my dwaj tylko, ale wszyscy razem, i, mam nadzieję, że lżej wam będzie. Za kilka dni przyjeżdżam, a za kilka tygodni moja pani. Więc do rychłego zobaczenia się!”