Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/251

Ta strona została skorygowana.

mu, bo dziewczyna po matce urodę wzięła i w całej okolicy równie pięknej panny nie było...
Pan Jan coraz bardziej zapadał na zdrowiu... czuł coraz większy brak sił, męczył się prędko, nie mógł już, jak dawniej, uwijać się przez cały dzień po polu i folwarku. Zamykał się coraz częściej w swoim pokoju, kładł się spać wcześniej niż zawsze, a pomimo tego, gdy ranek przyszedł, nie miał siły zerwać się z łóżka do pracy...
Zmianę w zdrowiu najpierwsza zauważyła żona, a przyzwawszy doktora do pomocy, usiłowała wymódz na mężu słowo, że leczyć się zacznie. Tłómaczył się, że nic mu nie dolega, wreszcie, po długich certacyach, zdecydował się na jakieś proszki i pożywniejszą dyetę...
Jednego dnia, gdy żona z córką i panną Gracyą pojechały do Gza, sąsiadów odwiedzić, pan Jan do pisania zasiadł. Zrobił szczegółowy wykaz wartości majątku swego, inwentarzy, zbiorów, a zarazem spis wszelkich ciężarów i długów, wypisał to porządnie, podsumował, sporządził w krótkości cały bilans Stawisk... później, na osobnym arkuszu, drżącą nieco ręką, ale wyra-