Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/31

Ta strona została skorygowana.

Ditto, zabawna figura, trochę dziwak, ale bardzo dobry i szczęśliwy praktyk.
Powierzchowność jego nie była zachwycająca. Mały, pękaty, na krótkich nóżkach, miał ogromną głowę, całkiem łysą, twarz wygoloną, nos wielki, gruby, oczy małe, zerkające bystro z po za szkieł w złoto oprawnych.
Ubierał się z przesadną elegancyą, nosił kamizelki w kwiaty, obwieszony był brelokami i łańcuszkami, na palcach dźwigał kilka kosztownych pierścieni, pudrował się i miał o sobie przekonanie, że wygląda jak Apollo...
Gdy pierwszy raz przyjechał do Stawisk, znalazł oboje państwa i matkę przy stole, a po przywitaniu zapytał:
— Któż tu jest chory w tem zgromadzeniu zdrowych?
— Ach, panie doktorze — odezwała się matka, — Marynia pomizerniała, w nocy ją dręczył kaszel, i, zdaje mi się, że miała gorączkę.
— O... o, zaraz kaszel... zaraz gorączka! Proszę mi rękę podać. Jestem zachwycony. Puls jak zagarek, możesz pani być dumną z takiego pulsu. Kto tu opowiadał o gorączce? Śmiać się z tego. Nie udaje mi