Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/39

Ta strona została skorygowana.

— O tak. Jest to stara panna. Los obszedł się z nią po macoszemu, ponieważ nie dał jej ani urody, ani majątku. Te dwa minusy skazały ją na samotność... Nie mając kogo kochać, pokochała muzykę; gra też rzeczywiście dobrze, a że mamy w miasteczku amatora-skrzypka i wiolonczelistę, więc urządzają we troje koncerta.
— Jak imię pańskiej siostry?
— Właściwie powinno być Ironia...
— Ależ takiego nie ma w kalendarzu!
— Ja wiem, to też mówię, że powinno być, rzeczywiście siostrze mojej dano imię Gracya... przy jej powierzchowności jest to istotnie ironia.
— Obmawia doktór siostrę — rzekł pan Jan, bo ja przecież znam pannę Gracyę z widzenia; bardzo sympatyczna osoba.
— I to prawda. Sympatyczna ona jest, a na bliższem poznaniu dużo zyskuje. Serce złote, charakter prawy, dusza zacna. Dziwaczka trochę, jak stara panna.
— Panie doktorze, — rzekła Marynia, — niech pan kiedy siostrę do nas przywiezie; mam nadzieję, że zaprzyjaźnimy się prędko.
— Ona prawie nigdzie nie bywa...