Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/41

Ta strona została skorygowana.

— Więc aż w Azyi była pańska siostra?
— A tak. Trafiła jej się posada, względnie korzystna, więc już bez namysłu prawie przyjęła.
— Panie doktorze — rzekła młoda mężatka, — nie odmów nam tej przyjemności i zapoznaj siostrę swą z nami.
— Owszem, ale...
— Co?
— Siostra moja, trzeba pani wiedzieć, ma dość dziwaczne usposobienie. Ona panią zaraz pokocha.
— A cóż w tem złego? i owszem, może pan być pewien, że jej najszczerszą wzajemnością odpłacę.
— Zastosuję się do pani życzenia, a teraz bywajcie państwo zdrowi.
Nie dał się namówić aby został — odjechał.
— Chwała Bogu — rzekła matka, — poczciwe doktorzysko! Zdjął mi ciężar z serca, bo, doprawdy, byłam w obawie o twoje zdrowie, Maryniu... I wiesz co, dla zupełnej pewności, ja jednak zaparzę dla ciebie ziółek od kaszlu. Powiadam ci, że są cudowne. Wypijesz?