Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/44

Ta strona została skorygowana.

ry sypie na to perliste krople rosy, zawiesza je na trawie i listkach w sposób niewidzialny, każe im drgać za najlżejszym podmuchem wiatru, chwytać promienie słoneczne, bawić się niemi, migotać. Każe wszystkim gałęziom, liściom szumieć i szemrać harmonijnie, a w tym szmerze biorą udział zarówno konary potężnego dębu, jak i wiotka trzcina, która się nad wodą chwieje.
Ta dłoń niewidzialna, po królewsku szczodra, nieograniczona w hojności, rzuca w gąszcze leśne i przestworza powietrzne moc pierzastych śpiewaków, zawiesza skowronka nad zagonem, kryje słowika w gaju. Taż dłoń sypie po całej ziemi kwiaty różnobarwne i wzorzyste, i oto, jak za skinieniem laski czarodziejskiej, stroją się grusze i jabłonie biało, niby oblubieńce na gody, płoną rumieńcami róże, mienią się łąki od drobniutkich kwiateczków.
Przebudź się, ziemio, i żyj! powiedziano — i życie zewsząd tryska, i wonie słodkie biją w niebo, i pieśni płyną w powietrzu... Przebudź się, ziemio, i żyj — przebudź się, człowieku, i pracuj.
I oto wychodzą ciężkie woły na zagony. Pochyliły łby ku ziemi, poddały po-