Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/50

Ta strona została skorygowana.

— Pewnie w porzeczkach byliście? — zawołała.
— A tak.
— Otóż masz! a wolno to wam tak bobrować po ogrodzie, co? wolno obrywać co się podoba — co? Ej, dzieci, obaczycie, powiem panu i będzie bieda... Zosiunia, jak Zosiunia, jeszcze maleńka — ale Józio, taki stary chłop i już do złego siostrzyczkę doprowadza. Wstydź się, Józiu, zaraz panu powiem.
— Niech Kurpielska nie powie! moja śliczna, złota, kochana, moja srebrna Kurpielska.
— Tak... teraz to srebrna i złota, a wczoraj Józio mówił, że Kurpielska jest brzydka baba.
— Ale śliczna! śliczna Kurpielska — ja już nigdy nie powiem, że Kurpielska jest brzydka.
— No, no, dość już — chodźcie no tu bliżej. Chodź, Józiu, i ty, Zosiuniu, chodź. Bieda na ciebie teraz, moje złotko; do tej pory mamunia pieściła, bo byłaś najmłodsza, a jakże, oczko w głowie, benjaminek — a teraz tiu! tiu! Jużeś ty, kochaneczko, nie najmłodsza, bo jeszcze młodszy od ciebie jest.