Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/51

Ta strona została skorygowana.

— Kto? moja Kurpielska, kto? powiedzcież nam.
— Mały braciszek, taki maleńki jak lalka. Śpi w kołysce i ma zamrużone oczka, bardzo ładny chłopczyk.
— Braciszek? mały? — pytała Zosia: — prawdziwy braciszek?
— Jużci, skoro wam powiadam, że prawdziwy, to prawdziwy. Takie ma czarne oczka, jak tareczki, do Józia podobny.
— A jak on się nazywa?
— Nijak.
— Albo jest takie imię? — spytał Józio.
— O! toć powiadam — odezwała się Kurpielska, — że nijak, to znaczy ni tak, ni siak, jak go ochrzczą, to wtedy będzie miał imię.
— A czy będziemy go mogli zobaczyć?
— Będziecie.
— To ja pójdę, narwę kwiatków i zrobię dla niego bukiet z samych róż. Prawda, Kurpielska, że takiego braciszka trzeba kochać?
— A dyć trzeba, Zosiuchno, a jakże.
— Ja mu kwiatków nie dam — rzekł Józio.