Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/64

Ta strona została skorygowana.

kobieta ugotuje z niej rosół, ale pamiętaj, żeby kura była biała.
— Właśnie, że mam taką kokoszę.
— To bardzo dobrze. Cóż? zrobisz, jak ci mówię?
— Zrobię, wielmożny panie.
Pan Jan, gdy odeszli od chłopa, śmiać się zaczął.
— Co też ci, doktorze, przyszedł za koncept z tą białą kurą!
— Niemożna inaczej. Przesądy, to chwast, który trzeba powoli wyrywać, od razu nie sposób. Ja bo zawsze idę drogą kompromisu w tym względzie i, przekonałem się, że dobrze robię. Tą drogą przyzwyczajam chłopów do leczenia się. Wypraktykowałem ten środek. Gdybym mu zalecił do jedzenia kurę, wzruszyłby ramionami i nie posłuchał; ponieważ mówiłem o białej, będzie jej szukał po całej wsi, dopóki nie znajdzie.
— A może...
— O, ręczę za niego, i to jest bardzo naturalne. On nie rozumie, że leczenie chorób odbywa się na pewnych wyrozumowanych zasadach, lecz uważa je za jakąś czynność tajemniczą, nadprzyrodzoną; dla tego tak się garnie do zamawiaczy i zna-