Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/73

Ta strona została skorygowana.

— Niestety! mówiłem ci już, że pod tym względem istotnie brak mi odwagi. Słuchaj, panie Janie, w zaufaniu ci to powiem, jako przyjacielowi, ufając, że tajemnicy mojej nie zdradzisz; wszak prawda?...
— Czyż pan możesz o tem wątpić?
— Więc dowiedz się, odkrywam przed tobą moje najskrytsze myśli, z któremi od kilku lat już bój toczę. Jeżeli ożenię się, to tylko z tą kobietą, z inną nie. Ona wywiera na mnie dziwny wpływ, magnetyzuje mnie swemi oczyma, z blizka i z odległości. Tego nikt nie wie, tylko ja i ty, panie Janie...
— A ona?
— Nie wiem. Odwiedzam ją nieraz, nawet dość często, rozmawiam z nią, zachwycam się i, po każdej bytności, wracam do domu, jak pijany. Wiesz co? przyszedłem do wniosku, że są pod tym względem pewne prawa, niewzruszone, z pod których nikt wyłamać się nie może. Prędzej czy później dościgną one człowieka, a jeżeli wykręcał się od nich przez czas dłuższy, to się zemszczą nad nim. Ja jestem w podobnem położeniu. Przez wiele lat nie poddawałem się temu prawu; zdawało mi się,