Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/77

Ta strona została skorygowana.

ści dzieci i czuje się ukrzepionym, na duchu silniejszym — lecz, zamknąwszy się u siebie, wejrzawszy w księgi, porozmawiawszy z cyframi, widzi, że nie jest tak, jak sobie wyobraża, że czekają jakieś nowe, nieprzewidziane wydatki, że owo fatalne trzy od dwóch, ciągle, na każdym kroku się nasuwa.
Marszczy więc biedny człowiek czoło i myśli, a ta zmarszczka rzeźbi się coraz głębiej i głębiej, i już nie rozgładza się wcale.