Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/80

Ta strona została skorygowana.

córki, a wnuczki delikatne także, dają lekarzowi niemałą praktykę.
Jednego dnia, wezwano doktora do starego, prosząc o pośpiech i mówiąc, że bardzo jest z nim źle. Doktór przyzwyczajony był do takich alarmów, ale poszedł natychmiast. Zastał chorego siedzącego w fotelu; był czerwony i z trudnością oddychał.
— Co to panu? — zapytał Ditto, ujmując go za rękę, by puls zbadać.
— Źle — odrzekł Maneles — bardzo źle.
— Ale cóż właściwie? co panu dolega? co boli?
— Wszystko, panie, a to najbardziej, że dziś jajko chce być mądrzejsze od kury... to mnie najbardziej boli, to, panie doktorze...
— Nie rozumiem...
— Prosty jest interes, panie, mnie gniew szkodzi — a ja byłem przymuszony, musiałem się na tego smarkacza rozgniewać.
— Na kogo?
— No, na Abrama, na mego syna. Wyobraź pan sobie, tu dziś przyjeżdżał ten młody szlachcic ze Stawisk.