Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/86

Ta strona została skorygowana.

— No, tak...
— A proszę pana powiedzieć mi, czy pan widział kiedy sytego człowieka?
— Zadałeś mi, panie Maneles, pytanie, na które możnaby długo odpowiadać i jeszcze nie odpowiedzieć wyczerpująco. O ile mi się zdaje, masz na myśli sytość, czy nasycenie w znaczeniu przenośnem, widzę bowiem, że lubisz używać alegoryi.
— Nie rozumiem, co znaczy słowo, które pan doktór wymienił i które ja po raz pierwszy słyszę, ale mogę objaśnić moje pytanie. Da się ono rozumieć i tak i tak. Jeżeli pan doktór myśli o takich, co się najedli jedzeniem i już więcej jeść tej godziny nie mogą, to pan widział nasyconego człowieka.
— Mój panie, widziałem nietylko nasyconych, ale przesyconych, chorujących i często umierających z przesytu.
— No, tak, ale oprócz tego głodu, który można zaspokoicć chlebem, i oprócz tego pragnienia, co się da ugasić wodą, człowiek ma jeszcze inny głód i inne pragnienie, a w tym innym głodzie i w tem pragnieniu nie ma granic. To się nazywa chciwość, chciwość, panie doktorze. Nie chcę mówić, że za moich czasów, za dawniejszych