Strona:Klemens Junosza - Syzyf.pdf/94

Ta strona została skorygowana.

i znów klęska, i znów rozproszenie po świecie. Widzę, że pan doktór poruszył się na krześle, że pan chce mi przerwać.
— Ależ nie.
— A ja widzę, pan chce powiedzieć, że ja tylko o żydach mówię. Nie, ja o wszystkich narodach powiadam. Pokaż mi pan jeden, któryby nie miał swego Egiptu i swego Babilonu, i swego rozproszenia, i swego cures i swego gzojres; aleco ja gadam? pan nie rozumiesz tego. Będę mówił jaśniej. Nim nastanie dzień, to musi być przedtem noc, a nim nastanie noc, to musi ją dzień poprzedzić. Po burzy jest pogoda, po pogodzie burza. Wiadomo panu zapewne, że jest siedmdziesiąt wiar i siedmdziesiąt języków, od Pana Boga wszystkie. Każda wiara, i każdy język, i każdy naród ma swoje złe i dobre, żaden nie zostawiony bez pomocy. To tak samo jak pan widzi na świecie: wilk ma zęby, wół rogi, a koń kopyta i przez to oni mogą bronić się i żyć. Dajmy na to, jest Anglik, on ma swój handel, i, dajmy na to, Francuz, ma swój rozum, Niemiec pracowitość; nasz szlachcic, nasz chłop ma żelazną trwałość...
— A cóż wy macie?
— My? pan o żydkach mówi?