Strona:Klemens Junosza - Szpada Hamleta.djvu/2

Ta strona została uwierzytelniona.

Istniał niegdyś w Lublinie, na Krakowskiem-Przedmieściu, mały hotelik „Warszawski,” jeśli dobrze pamiętam. W podwórzu, w oficynie tego hotelu, na dole, w stancyjce ponurej, wilgotnej i ciemnej, mieszkał człowiek wielkiego talentu i wielkiego dla sztuki zapału.
Marzył o rolach Szekspirowskich, a grywał.... co mu dano, jak na prowincyi: szlachetnych ojców, czarne charaktery; czasami występował i w operetce, która wówczas w modę zaczynała wchodzić; zastępował nawet pierwszych amantów. Żadnej roli nie zepsuł, a we właściwych sobie entuzyazmował publiczność mniej wybredną niż dziś, a więcej zamiłowaną w sztuce.
Lublin nie miał jeszcze wówczas tak pięknego teatru jak obecnie, przedstawienia odbywały się w starej ruderze na Jezuickiej ulicy.
Na kurtynie wypłowiałej i starej był napis „ridendo castigat mores,” zkąd finansiści miejscowi wytworzyli legendę, że pierwotnymi założycielami teatru byli trzej sławni mężowie: Izaak Ridendo, Berek Castigat i Abram Mores.
Artysta o którym piszę, umarł już dawno, ale żyje jeszcze zapewne w pamięci Lublinian — nazywał się Zaręba. Miał on ta-