Bawmy się w styl opisowy:
Oto mam zaszczyt przedstawić wam obraz pierwszy. Panna Domicella. Cudny kwiatek wybujały na piasczystych obszarach Podlasia. Blondynka, wysmukła, melancholiczna i sentymentalna jak Bluszcz. Duchowo wykarmiona na poezji, dawanej bez wyboru, a w niepomiernych dozach, — marzy, tęskni, kocha i gwałtem pragnie zostać heroiną romansu. Biedne dziewczę. Wieczorem samotna błądzi w ciemnych szpalerach ogrodu, w długiej powłoczystej szacie. Zrywa najniewinniejszy narcyz. Całuje jego białą koronę i pyta: czyli kiedy kochał? Narcyz, ma się rozumieć, milczy, bo od śmierci oślicy Balaama, żaden zwierz, a tem bardziej roślina, nie przemawiała głosem ludzkim. Dziewczę płacze na obojętność kwiatka. Wraca do domu i siada w oknie. Patrzy na złote gwiazdeczki i spowiada się przed niemi ze swoich tajemnic. Wreszcie znużona zasypia. Ale i sen nie daje jej wytchnienia, rozmarzona fantazja dziewczęcia tworzy dziwne zjawiska i mary. Marzycielka i we śnie cierpi i płacze. Wreszcie około dwudziestej wiosny życia