Strona:Klemens Junosza - Trzy prowincjałki.djvu/7

Ta strona została uwierzytelniona.

galnym i zabiera do swojej Wólki. Po roku zaledwie reszta ośmiela się pytać:
— I jakże tam magnifika, sąsiadeczku?
— A, najlepsza panie, żona i tego.....
One są śmieszne — ale dobre i poczciwe, a i to coś znaczy. Pod tą śmieszną powierzchownością są serca czyste i dusze niewinne. Nasze prowincjałki — to śliczny materjał, który czeka obrobienia, który pod właściwym wpływem mógłby być silnym i zdrowym fundamentem społecznego szczęścia.
A że nie ma tych wpływów i obrobienia, to któż temu winien?
Juścić nie prowincjałki.....

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .


IV.

To miała być humoreska. Niech djabli porwą teraźniejsze czasy! Nie wiadomo jak ludziom dogodzić, a szczerze chciałbym trafić do gustu. Szukałem wzorów w humorystyce tegoczesnej. Pisemka dowcipne z urzędu czytałem z zajęciem. — Jeden znany nasz humorysta pisze, iż przyszedł do niego cyrulik, że go posmarował mydłem..., że on (humorysta) pytał się go (golibrody) co tam słychać? że balwierz powiedział, iż nic nie słychać, że on (humorysta) westchnął, a balwierz skrobnął i t. d.
Piekielnie oryginalne, zachwycająco dowcipne i głęboko pomyślane, ale cóż... kiedy niesłychanie trudne i do naśladowania niepodobne. Inny wzór klasyczny mówi o dwupłciowym szewcu, trzeci powiada o dziewczynie, która go w trąbę puściła, a ów rozwija systematyczną teorję gryzienia i lepi wściekłe djalogi polemiczne w formie strasznie śpiczastej.
Embarras de richeusse! Co tu wybrać?
Eh! co tam, jak kto może tak orze. Monopol wielkich augurów zniesiony. Niech żyje wolna konkurencja! Piszmy już bez wzorów. Usterki łaskawie wybaczyć raczycie.
Bo któż z nas bez ale?