Strona:Klemens Junosza - Trzy psy.djvu/11

Ta strona została uwierzytelniona.
IV.
W którym niema ani jednego psa.

Jak powiedzieliśmy wyżej, mrok zapadał a w sąsiedniem miasteczku zapalano światła...
Czy mam dodawać, że w owem sąsiedniem miasteczku zamieszkiwał pan Szapsa Drejkönig i pan Pinkwas Gelbwirginien, czy mam dodawać, że tutaj koncentrował się przemysł i handel całej okolicy, że tu dopełniały się rozmaite ugody i tranzakcje, oraz, że starozakonni spekulanci nabywali tutaj od kahału prawo eksploatowania osób wszelkich innych wyznań.
Faktem było, że Szapsia Drejkönig był już w oczach kahału aktualnym gospodarzem folwarku Wronie­‑Piórka i że dobra Ogonów należały do pana Pinkwasa Gelbwirginien.
Obadwaj ci obywatele przez wszystkich przekupniów, handlarzy i kramarzy traktowani byli jako arystokraci i używali w swoim świecie tytułu: More morajne, co znaczy jaśnie wielmożny.
Pan Pinkwas oprócz prowadzenia interesów handlowych z okoliczną szlachtą, oprócz tranzakcji zbożowych, finansowych, kredytowych i innych utrzymywał także w miasteczku świetny i znakomicie zaopatrzony handel win, w którym można było dostać wszystkiego, począwszy od śledzia, aż do tokaju po dwa ruble garniec i od cukru aż do gorzkiego pieprzu.
Były tam również w tym sklepie migdały, rodzenki, ryż, mydło, świece, perfumy, makaroniki i miotełki, co wszystko, zostawało pod wyłącznym zarządem i kluczem pani Pinkwasowej, osoby okrągłej tuszy i właścicielki siedmiu podbródków.
Nad owym świetnym magazynem towarów kolonjalnych błyszczał wielki napis żółtemi literami na zielonej tablicy:

HANDEL WIN I KORZIENI
I
RUŻNYCH DELIKATNOSZCZÓW.
oraz szledzi i szwic
PINKFA SOWA G . . . . . . .
Zakąsęsem Nr. 176.

Pod wyrazem różnych „delikatnoszczów“ należało rozumieć, jak się szanowny czytelnik łatwo domyśla, delikatesy..