Tulił się z trwogą do nóg panny Zofji, warczał i skomlał i ani słodkie a pieszczotliwe wyrazy jego pani, ani kawałek cukru podany delikatną jej rączką, utulić go nie mogły....
Biedny psina.
— Czy przeczuwa, myślała panna Zofja, że już mnie znacznie mniej obchodzi niż dawniej, czy widzi, że dzisiaj nie zajmuję się nim tyle co dawniej, gdyż serce moje zajęte jest.... czem innem?
Tak myśląc, głaskała psinę po kudłatej fizjonomji i wpadała w sentymentalną i głęboką zadumę; wpadała w nią coraz bardziej i bardziej i zdawało się, iż zapomina nietylko o swoim Azorku ale o całym świecie nawet....
I nie dziw, serce jej doznawało pewnych oscylacji moralnych, wahało się niepewnie, nie wiedząc w którą stronę się skłonić, kogo wybrać, na czyjem ramieniu wesprzeć się, aby iść po tej drodze ciernistej, która nazywa się życiem...
Obadwaj konkurenci przedstawiali mniej więcej te same wady i te same zalety, obadwaj z jednakowym ogniem i niekłamanym zapałem zdawali się kochać pannę Zofią...
Pan Dominik powiedział pewnego razu.
— Pani, skoczyłbym w wodę dla ciebie!...
Poświęcenie to wzruszyło serce panny Zofji.
Innego dnia pan Jacek wykrzyknął z zapałem.
— Panno Zofjo! niech mnie kaczki zdepczą jeślibym w ogień dla pani nie skoczył...
Panna Zofja rozpłakała się jak dziecko. Po pewnym jednak czasie kiedy pierwsze wrażenie przeminęło, przyszła do przekonania, że obadwaj konkurenci, co do poświęceń jednaką okazali gotowość, gdyż zarówno skoczenie w wodę, jak i skoczenie w ogień sprowadza śmierć, a jeżeli nie jest zbyt roskosznie smażyć się w płomieniach jak kura na rożnie, to z drugej znowuż strony, każdy przyzna, że opicie się mętnej i brudnej wody ze stawu lub sadzawki również do wielkich przyjemności nie należy.
Poświęcenie pana Jacka jakkolwiek w innej objawione formie wyrównywało w zupełności poświęceniu się pana Dominika...
Oprócz strony bohaterskiej charakteru panowie ci i pod innemi względami mniej więcej jednakowo od losów uposażeni byli.
Majątek pana Jacka był również jak majątek pana Dominika obdłużony, nawet wróble na dachach i sroki na płotach wiedziały o tem, że w jednym panuje samowładnie Szapsia Drejkoenig a w drugim Pinkwas Gelbwirginien, że zarówno w jednym jak drugim dworku nie widziano jeszcze nigdy gazety ani kawałka zadrukowanej bibuły, że pan Dominik nie oddałby swego buldoga za wszystkie konie fornalskie pana Jacka, a pan Jacek więcej szacował sławnego swego charta aniżeli wartość zabudowań gospodarskich swego sąsiada..
Obadwaj odznaczali się głosem tubalnym, obadwaj mieli wąsy jak miotły, nosili buty z ogromnemi cholewami, czapki fenomenalnej formy z guzikiem na wierzchu i klęli jak węgry...
Cóż byś uczyniła w takim razie piękna czytelniczko? czy stuknęłabyś w palce trzy razy, czy poradziła się wróżki cyganki, czy też zerwawszy listek
Strona:Klemens Junosza - Trzy psy.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.