Strona:Klemens Junosza - Wdowa z placem.djvu/122

Ta strona została uwierzytelniona.
— 118 —

sztuka... Drogie kamienie i złoto zawsze podobają się kobietom.
— Podobno...
— Od najdawniejszych czasów tak bywało, od Adama i Ewy, od potopu... Trzeba takie słabostki szanować. A wiesz-że, chłopcze, że ja i o prezencie dla mojej przyszłej synowej pomyślałem. Wezmę go jutro ze sobą Znasz to pudełeczko safianowe, które trzymam w biurku?
— Znam i wiem, co w niem jest Broszka brylantowa i kolczyki...
— To dla niej przeznaczyłem.
— Jaki ojciec dobry!
— Zabawny chłopak z ciebie Przecież broszka z naszego domu nie wyjdzie, skoro zostanie własnością twojej żony, a nie zapominaj, że ta żona wniesie nam plac grubej wartości.
— Cóż tam plac!
— To majątek. Przy dzisiejszych okolicznościach zwłaszcza. No, chłopcze, bądź dobrej myśli — zwycięztwo pewne.
Nazajutrz po południu pan Antoni ze szczególną starannością zajął się swoją toaletą. Ogolił starannie twarz, pedantycznie oczyścił garnitur, wyszczotkował kapelusz, wybrał najpiękniejszy krawat i nowe rękawiczki.