któremi ludzie tak uganiają się w szalonym, gorączkowym pośpiechu, dla których tracą zdrowie, a nieraz honor i uczciwość.
— Marne, nędzne życie — przerwał otyły pan Franciszek, wychyliwszy potężny kielich wódki. — Dziś człowiek jest, żyje, rozmawia, chodzi, zabiega, pilnuje warsztatu, albo dajmy na to z przyjaciółmi przy kufelku się zabawia, a jutro patrz, już trup, już go niema, już po nim... Jednem słowem proch marny i nędza. Na taki sposób, dalibóg nie warto być tapicerem.
— Dla czegoż tapicerem? Jeżeli wszystko proch, nędza i marność, to niczem być nie warto, boć prawo śmierci dla wszystkich jednakowe; czy kto ślusarz, kowal, czy białoskórnik umierać musi, więc cóż tapicerstwo ma z tem za związek?
— Ja interes miałem na myśli i prowadzę do tego, że dziś dwa są tylko fachy, w których jeszcze można liczyć na zbyt przy takiej stagnacyi.
— Naprzykład?
— Ano, meble, żeby nie wiem czem kryte i nie wiem jak wyściełane mogą spruchnieć w składzie zanim kupiec się trafi; bo kto się dziś mebluje? Każdy staremi gratami się obywa, nawet naprawiać ich nie każe, bo mu szkoda pieniędzy — a ty, majstrze cecho-
Strona:Klemens Junosza - Wdowa z placem.djvu/34
Ta strona została uwierzytelniona.
— 30 —