przyjaciół serdecznych, znalazł w nim coś do zganienia, coś złego, brzydkiego... Odzierali go ze wszystkich zalet i z lubością wywłóczyli na jaw wady i rzeczywiste i urojone, i te, które miał istotnie i te, których nie miał wcale... Każdy sięgał do bogatej skarbnicy plotek i z niej wydobywał to szczegół jakiś drastyczny, to kursującą w kółeczku znajomych anegdotkę i dodawał jeszcze coś zmyślonego na poczekaniu..
— A niechże was milion! — zawołał zaczerwieniony tapicer, toście go obdarli, jak starą kanapę z pokrycia... Jeżeli każdego zmarłego tak nicują po śmierci — to zastrzegę w testamencie, żeby na moim pogrzebie nikt nie był, i żeby pochowano mnie, zaraz po wschodzie słońca, albo lepiej przed wschodem, kiedy wszyscy przyjaciele moi jeszcze śpią!