— Dzieciaku. To nie dość, że jest, należy wiedzieć gdzie to jest, ile jest, jakie jest i co z tego może być? Główna rzecz, gdzie jest. Miasto ma przyszłość — rośnie, i rosnąć będzie, ale w którą stronę — w tem sęk. Kto przewidzi może grubo zarobić, kto nie przewidzi straci. Chciałbyś stracić?
— Ja już ojcu mówiłem...
— Ach, twoje mówienie! Nie wiele w niem mądrego, świta ci w głowie, mój chłopcze. Jak młokosowi, zwyczajnie... U ciebie przedewszystkiem jest na myśli ładne oczko, gładka buzia, piękny warkocz...
— Ma to swoje znaczenie i wartość.
— Zapewne; nie zaprzeczam — i ja niegdyś miałem takie zdanie, ale na ładnem oczku domu nie postawisz, żebyś nawet dwudziestu czterech najmądrzejszych budowniczych sprowadził. To tylko, między nami mówiąc, jest zawracanie głowy i próżna strata czasu. Żenić się chcesz, trudna rada, żeń się; na to jesteś mężczyzną, żeby cię taka przygoda spotkała; ale żeń się rozumnie, pomyśl, że to na całe życie, a przez całe życie wychodzi bardzo dużo pieniędzy i masa chleba!
Młody człowiek nie bardzo zważał na tę perorę, przyśpieszał kroku, tak, że starowina z trudnością za nim mógł dążyć, to też przystawał chwilami...
Strona:Klemens Junosza - Wdowa z placem.djvu/46
Ta strona została uwierzytelniona.
— 42 —