sądnie... Chociaż ja, uważasz, ja jeszcze stanowczego zdania nie wypowiadam... Należy zbadać tytuł własności, długi...
— Badać nie ma co, bo rzecz wiadoma. Plac kupiony i zapisany na jej imię. Nieboszczyk sam tego żądał, jak słyszałem od wiarogodnych ludzi.
— Sam żądał? Dla czegóżby znów? Jaki mógłby być powód takiego głupiego żądania... bo inaczej tego nazwać nie mogę.
— Bardzo prosty, kochał ją, a że był przewidujący i wiedział, jak życie ludzkie jest kruche, więc chciał tym sposobem, na wypadek swej śmierci zabezpieczyć żonę od pretensyi ze strony jego rodziny.
— Romanse!
— Ale tak rzeczywiście jest, zapewniano mnie o tem.
— Aha! Młody wróbel odrazu daje się brać na plewy, ale ze starym trudniejsza sprawa; jest ostrożny i niedowierza... Kochał żonę!
— Nie wierzy ojciec?
— Mój drogi, kochać jest co innego, a kupować na imię żony znowuż co innego. Pierwsze to zwyczajne głupstwo, romans, a drugie... to symulacya. Długi miał zapewne i chciał majątek przed wierzycielami ukryć. Oto prawdziwa przyczyna.
Strona:Klemens Junosza - Wdowa z placem.djvu/52
Ta strona została uwierzytelniona.
— 48 —