Strona:Klemens Junosza - Wdowa z placem.djvu/64

Ta strona została uwierzytelniona.
— 60 —

wego; można znaleźć, słowem, tysiąc sposobów postawienia domu, byle było go na czem postawić. Gdy więc nieboszczyk kupił plac, okrzyknięto go za geniusza...
— Zapewne, zapewne — myśl była niezgorsza.
— I umieszczenie kapitału lepsze, niż na pierwszym numerze hypoteki, dorzucił pan Feliks.
— Ależ naturalnie. Wprawdzie na razie kapitał procentów nie daje, lecz po niejakim czasie zapłacić je może z lichwą.
— I ja tak myślałem — rzekł pan Leon i jeżeli mam prawdę powiedzieć, zazdrościłem nieboszczykowi, że się tak dobrej rzeczy domyślił — ale dziś wcale już nie zazdroszczę.
— Dla czego?
— To terytoryum nigdy do Warszawy przyłączonem nie będzie...
— No, no.
— Ani za dziesięć, ani za sto, ani za tysiąc lat.
— Eh, zkąd pan możesz wiedzieć co będzie za sto lat?
— Wiem z najpewniejszego źródła, mówił mi jeden z magistratu, a taki przecież wie dobrze
— Z magistratu? Dowiadywałeś się pan umyślnie?
— Ale zkąd! przypadkowo. Zgadało się