Strona:Klemens Junosza - Wdowa z placem.djvu/67

Ta strona została uwierzytelniona.
— 63 —

Rozmowa zwróciła się na inne tory.
Kiedy wracano do domu, pan Antoni z synem szedł na samym końcu..
— Wiesz ty co, — szepnął do syna.
— A co ojcze? — zapytał młody człowiek.
— Kochany Leoś kłamie.
— Pod jakim względem?
— Plac wart więcej niż kiedykolwiek, wdowa ładniejsza jest niż była — i ty tam jutro idź i pilnuj.
— Ojcze!
— Słuchaj rady doświadczonego człowieka. Leon zanadto się zapalał w swojem opowiadaniu To była robota sztuczna — ja to czuje przez skórę.
— Jakto?
— Ano, widzisz, taki manewr, żeby odwrócić naszę uwagę, żeby nas zniechęcić i zbić z drogi. Rozumiesz?
— Nie bardzo.
— A ja, widzisz, rozumiem, bo czytuję «Kuryera» i znam się na polityce.