jaką panią Kowalską. Była to kobiecina około sześćdziesięciu lat mająca, lecz nadzwyczaj ruchliwa, energiczna i pełna życia. Zawsze umiała znaleźć sobie zajęcie i zarobek i aczkolwiek nie posiadała ani majątku, ani stałych dochodów, nigdy nie prosiła nikogo o łaskę i utrzymywała się własną pracą. Co prawda niewielkie były jej potrzeby.
Młoda wdowa nie łatwo skłonić ją mogła do wspólnego mieszkania... Pani Kowalska propozycyę jej przyjęła z nieufnością i jakby z niedowierzaniem...
— Więc niby — rzekła, — ja mam z tobą zamieszkać?
— Tak, kochana ciociu, bardzo o to proszę...
— Ale na co?
— Sama nie chciałabym... Przykroby mi było w samotności, a przytem i względy na ludzi...
— Aha! więc stara ciotka ma służyć młodej wdówce za parawanik...
— Zkąd takie przypuszczenie! Moja ciociu...
— No, nic — tak sobie... Mów dalej. Co ja mam robić? Jaki ma być ze mnie użytek.
— Będzie ciocia ze mną mieszkała, będzie miała wszelkie wygody...
— Mieszkać i mieć wszelkie wygody, to nie robota...
Strona:Klemens Junosza - Wdowa z placem.djvu/69
Ta strona została uwierzytelniona.
— 65 —