piej dobraną. Dzień ślubu był już oznaczony, mieszkanie wynajęte, pierwsza zapowiedź wyszła. Tymczasem nagle wszystko się rozchwiało. On przestał bywać, wyjechał z Warszawy — ona płakała okropnie, chciała się otruć zapałkami i w największej passyi, rozżaleniu, tęsknocie, wyszła za wdowca, tego, wiesz zapewne, który miał sklep galanteryjny na Marszałkowskiej. Czegóż to wszystko dowodzi, jeżeli nie przeznaczenia? Nie było przeznaczenia — więc Michasia nie mogła zostać żoną Adolfa — było przeznaczenie — więc wyszła za wdowca. To znana prawda, moja droga — a właśnie co do pana Franciszka, to ja mam przeczucie, że on jest dla ciebie przeznaczony.
— A, ciocia i przeczucia także miewa?
— Naturalnie, każdy człowiek je ma, dla czegóż ja jedna miałabym być wyjątkiem.
— Ja bo nie posiadam daru jasnowidzenia i przyznaję się do tego z całą otwartością.
— Jasnowidzenie jest co innego, przeczucie co innego. Mnie nieraz coś się przyśni i prawie zawsze się sprawdzi. Otóż przed dwoma tygodniami śniło mi się, żem cię widziała, idącą z panem Franciszkiem pod rękę, do kościoła. On niósł twoje okrycie i książkę do nabożeństwa, ty zaś osłaniałaś go parasolką od słońca. Pamiętam ten sen ze wszelkimi szczegółami, parasolkę mia-
Strona:Klemens Junosza - Wdowa z placem.djvu/79
Ta strona została uwierzytelniona.
— 75 —