Czy znacie ponętne tajemniczości uroki?
Łagodne pół światło ustronnego saloniku, które bardziej dla formy aniżeli dla blasku jaśnieje, maska na twarzy, a na aksamitnem tle tej maski para wielkich oczu, gra wyobraźni bujnej, młodzieńczej, i cóż dziwnego, że nasz bohater sądził, że ma przed sobą uroczą nimfę, rusałkę lub inne urocze zjawisko.
Urocze zjawisko chłodziło się lodami, zdjęło rękawiczkę, i o nieba i bogi Olimpu! ukazało rączkę białą, toczoną, mięciuchną, i ozdobioną całą kollekcją pierścieni.
— Tyś królowa wschodu, rzekł do niej, lub urocza księżniczka południa, Semiramida czy Kleopatra. Królowa wschodu zdawała się być obrażoną.
— Nie mam nic wspólnego ze wschodem odrzekła, jestem prawowierna katoliczka, i mam na imię Józefa. Jak żyję nic nie sprzedawałam, a mój akcent żydowskiego pochodzenia nie zdradza.
— O! nie, — wierz mi maseczko, nie miałem tej myśli, chciałbym przejrzyć aksamit twej maski, chciałbym zbadać kto jesteś — a jeżelim wspomniał imię Kleopatry, to z tej tylko przyczyny, iż jak sądzę, wyrównywasz wdziękiem tej starożytnej piękności.
— Ale któż ty jesteś, zapytała maseczka.
N. N. odpowiedział, nie widzę potrzeby robić z tego sekretu.
— Ah jak to dobrze, znam cię ze słyszenia, jesteś złośliwy wierszokleta, a ja lubię wiersze pasjami — wszak napiszesz co dla mnie na pamiątkę?
— Dobrze, ale gdzież mam ci to nadesłać, nie wiedząc bowiem kto jesteś, niepodobna mi wiedzieć gdzie cię szukać.
— Masz ołówek? zapytała.
— Facet milcząc podał jej ołówek i książeczkę, na której wielkiemi zgłoski wypisane było „Notes.“
Tajemnicza piękność nakreśliła w niej na jednej z białych kartek, słowa następujące:
Józefa *** w Ypsylonie.
O! Ypsylonie, szczęśliwy grodzie, pomyślał facet czemuż jesteś odległy o cały dzień drogi?
W tej chwili, jak zjawisko zarysowała się przed niemi postać słusznego mężczyzny.
— Wujaszek, szepnęła Józia.
— Chodźmy do domu, rzekł wujaszek.
— Bądź zdrowa masko, wyjęknął facet z westchnieniem ściskając ją za rękę.
.....Do widzenia...... do widzenia odpowiedziała ze znaczeniem.
To „do widzenia“ przez trzy dni szumiało mu w uszach.
O godzinie 6-tej w salonach urzędu municypalnego w Lambda było ciemno jak w grobie.
Ypsylon było niegdyś fortecą. Świadczą o tem potężne bastjony i suchy głęboki rów, opasujący mury Ypsylonu. Jest tam wspaniała kollegjata w stylu gotyckim z kaplicą, w któréj podziemiach znaleźć można ciekawy zbiór arystokratycznych szkieletów. O kilkanaście kroków od kollegjaty wznosi się dom piętrowy, w tym domu trzy ele-