Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/105

Ta strona została uwierzytelniona.
TAJEMNICZY CZŁOWIEK.
95
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

da się pasła, a czarne kudłate owieczki swobodnie ogryzały najpiękniejsze krzewy...
Sic transit gloria...
Piękny ogród zniszczony został i upadł.
Drzewa poschły, oranżerya w gruzach. Żydzi szklarze zabrali z niéj szyby, z cegieł piece w chałupach porobiono. Inspekta zgniły, truskawki skoszono z trawą, szparagarnię szlachcic zaorał i marchwi nasiał w tém miejscu.
Z całéj dawnéj świetności pozostał tylko dwór zniszczony, obdrapany, że aż żal było patrzéć na niego i niedaleko stojący domek, młodszy nieco, rezydencya dawniejszych dziedziczek.
Tu dawniéj była łazienka, apteczka, ztąd drzwi oszklone prowadziły do oranżeryi, a okna zacienione przez drzewa i krzewy, dawały światło miłe, łagodne, chociaż przyćmione nieco.
Jeżeli promień słońca chciał się do tych pokoików dostać, to musiał się przedzierać przez gałęzie świerków starych i korzystać z momentu, w którym je wiatr odchyli, aby się prześliznąć po posadzce, lub téż przejrzéć się w oczach siedzącéj z robótką kobiety.
Domek ten ocalał od ogólnego zniszczenia, ale postanowiono go sprzedać, gdyż z dwóch aż powodów był dla nowych właścicieli nieużyteczny: raz, że coś w nim przeszkadzało, a powtóre, że stał na wysokiéj podmurówce i wchodziło się do niego po schodkach.
Pierwsza okoliczność przejmowała trwogą, druga czyniła dom do użytku niezdatnym, z przyczyny, że nowi dziedzice trzymali się staréj metody dawania trzodzie jeść w izbie, schodki więc narażałyby na szwank zdrowie opasłych wieprzów, przychodzących się pożywiać w mieszkaniu swoich „plewodawców.”
Dwie te okoliczności skłoniły właścicieli do jak najprędszego pozbyciu się budowli.