Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/111

Ta strona została uwierzytelniona.
TAJEMNICZY CZŁOWIEK.
101
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

nocnego światła we dworku, a nawet nabożne a trwożliwe niewiasty były z tego poniekąd kontente.
— Bogu dzięki, — mówiły — przynajmniéj nieboszczyk hrabia odpocznie sobie krzynkę, skoro ten warsiawiak za niego po nocach kocołuje...
Pomiędzy dawnymi a nowymi mieszkańcami zawiązał się nawet pewien harmonijny i sympatyczny stosunek. Jedna strona potrzebowała zdrowych rąk do siekiery, do robót w ogródku i do innych zatrudnień; — druga nie gardziła zarobkiem, ani korzystną sprzedażą płodów ziemi. Pieniądze nocnego marka nie obracały się w węgiel, a żydzi w miasteczku brali je z takim samym apetytem, z jakim pochłaniają wszystko, co jest papierowe, srebrne, lub miedziane.
Przychodzono czasem do nowego sąsiada po poradę, rozmawiano z nim nieraz wieczorem przy święcie, o różnych sprawach bieżących wiejskiego żywota i zbliżono się nawzajem.
Zawsze jednak, pomimo kilkoletniego sąsiedztwa z wieśniakami, rodzaj zatrudnienia mego przyjaciela pozostał dla nich nieodgadnionym.
Słyszano to i owo, domyślano się, że ma on jakieś stosunki z piórem, z książką... a te domysły bywały niejednokrotnie przyczyną qui pro quo i nieporozumień.
Trzeba przyznać, że najprędzéj na zatrudnieniu mego kolegi zrozumieli się żydzi.
Ci przynajmniéj zapytywali: „co stoi na gazecie?“ albo „czy nie wiadomo, jak będzie stojała okowita w styczniu?“; gdy jednak nie mogli otrzymać pożądanych objaśnień, przyszli do przekonania, że kolega mój jest czemś w rodzaju kabalisty chrześciańskiego i, że trudni się obliczaniem dnia i godziny, w których ma nastąpić koniec świata. Ponieważ zaś takie obrachunki nie mają związku z przewidywaniem cen okowity przeto zaniechali dalszych interpelacyj.