Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/136

Ta strona została uwierzytelniona.
126
KLEMENS JUNOSZA
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

wynieść, i jedźmy już, przez Boga żywego, jedźmy, bo skonam tu z żalu na progu!...
— Tyle lat!... tyle lat!... — szeptała półgłosem staruszka — i naraz... Dotknęłaś Panie sługi Twoje — ale Twoja bądź wola... tylko siły do cierpień użycz.
Wyszedł ekonom z pokoju, i wnet nieliczna czeladka przed ganek się zbiegła. Tłómoczki na wózek rzucono, płacz i jęk powstał taki, jakby trumnę składano do grobu, jak gdyby ciężkie bryły ziemi z głuchym łoskotem spaść miały niebawem na wieko.
Myli się ten, kto mniema, że w sercach pod grubą sukmaną bijących szlachetne uczucie nie mieszka. Istnieje ono, jakby uśpione, ale gdy się przebudzi, to z taką siłą na zewnątrz wybucha, z taką się potęgą prostoty dobywa, że kamień nawet poruszyć może.
Ciężka była chwila rozstania z tymi ludźmi — bardzo ciężka, to téż sędziwy dziedzic przynaglał swą towarzyszkę by prędzéj na wózek siadała.
Gdy na wózku już byli, kilkanaście rąk wzniosło się do góry, znak krzyża czyniąc nad nimi.
— Niech was Bóg miłosierny prowadzi, drogie państwo! Niech najświętsza Panienka was nie opuści w téj drodze...
I jeszcze błogosławieństwa, jeszcze pożegnania, jeszcze płacz i lament...
— Bądźta zdrowe państwo — Bóg prowadź!...
— Żegnajcie, dobrzy, poczciwi ludziska. Bądź zdrów Józefie, niech wam się szczęści wszystkim.
Małe koniki ruszyły żwawo, i wózek potoczył się po szerokim gościńcu.
A dokoła, jak okiem zasięgnąć, na wszystkich wyniosłościach, na wzgórzach krwawe ognie goreją, słupy czarnego dymu w fantastyczne wiją się pierścienie, pieśni brzmią rozgłośnie; a rzeka, pieniąc się i szumiąc, przelewa wody srebrne, odbłyskami niebieskich i ziemskich świateł bogate.