. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
— Jakby my mogli sprytu nie mieć — przecie cały nasz majątek... to głowa!
— Powiedzże mi tedy przedewszystkiém, kto tam blizko mieszka — czy to ludzie porządni, czy można z nimi żyć?
— Różne uni jest, ale żyć z nich można; — pierwéj to uni dużo lepsze buli, ale tera już sobie zmądrowali krzynkę.
— Nie rozumiesz mnie — idzie o to, jakie tam jest towarzystwo?
— Jest tém tego towarzystwo do dyabła! — uno siedzi na kużdego folwarku, jak bocian na stare stodołe, toć i jaśnie pan sam przez tego towarzystwo folwark kupił!
— Mój Berku — przechwalono was — myślałem że pachciarze są sprytni, a tu widzę, że trudno się z tobą dogadać...
— Za co trudno? Ja jasznie pana powiem, co jeszcze tamtego tygodnia, to ja miałem wielkie sprawe w sądzie, o jednego nosatego kunia, co ja go chłopowi sprzedałem. No, to choć tamte świadki gadali, to ja dałem takie świadki co znowu inaczéj gadali, a jak sam zaczynałem gadać, to się całe sprawe całkiem do góry nogami przewróciło; z tamtego nosatego kunia to sze zrobił dychawiczny kobuła, a z tego co ja miałem zapłacić chłopowi za kunia, to chłop mnie jeszcze kosztów zapłacił. Tak moje świadki gadali, tak ja dobrze gadałem, a jaśnie pan znowu gada, co ze mną nie można się dogadać.
— No, dobrze — dobrze — ale już nie mów mi o sprawach, tylko odpowiadaj na moje zapytania, a naprzód, kto z obywateli mieszka najbliżéj Stasina?
— Oj! oj! uni wszystkie są najbliżéj — we Złotkowie, w Czarnewode, w Jeszonowke, w Grzibów — teraz w Majdanie to sam hrabia jest. Jasne pan pewno sobie pyta o kompanije, o goszczów?