Strona:Klemens Junosza - Wilki i inne szkice i obrazki.djvu/168

Ta strona została uwierzytelniona.
158
KLEMENS JUNOSZA
. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

strzelnięcia; kto ma sto, to jeszcze większy, a kto ma sto tysięcy, aj! waj! kto ma sto tysięcy, to może sobie śmiać ze wszystkie hrabiów na świecie, a nas nowy pan dużo pieniędzy ma... bo to bardzo wielki pan — bardzo bogaty pan!!
— I jakże do takiego pana gadać? — zapytał Onufry.
— Jak gadać, wiadomo — jak do pana, trzeba jemu gadać, jaśnie wielmożny panie.
— Zydowi? — zapytał z niedowierzaniem chłop.
— Ny, to co? co wy myślita, że żyd to już jasności nie stoi, wy myślita, że żyd to nie człowiek? Wieta wy, że jest takie żydy na świecie, co ich sam turecki król prosi, żeby uni jemu pieniądzów pożyczyli?
— No, wiadomo że zyd je człowiek, bo i księża tak powiadają, jeno zawdy...
— Jeno co?
— Ano, zawdy zyd... Ale czy choć gospodarz z niego?
— Aj! waj! rarytny gospodarz! Obaczyta wy, co un tu porobi, to się cały Stasin do góry nogami przewróci...
— No — no!...
— Tu będzie pełny plenipotent, rządca, ekunom, karbowy, gumienne, stajenne, stangret, lokaj, pokojówka, kucharz, aj! waj! czego tu nie będzie!.. Ogrodnik téż będzie — jeszcze lepszy niż u wszystkich panów w całe okolice.
Onufry roześmiał się, i zapytał Berka.
— Słuchajno Berku, a co oni będą jedli, te tam wase plepotenty, rządce, lokaje, ogrodniki?
— Nie frasujta się — nie zabraknie im nic.
— Nie wiem — bo nasze stare państwo tyla słuzby nie trzymali, i to nie tęgo im szło, a choć tera ziemia zydowska, dla zyda lepiéj nie urodzi jak rodziła.