. | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . | . |
— No to nie wielki ambaras! jak w Stasinie zabraknie, to u pana w kieszeni dość, a nasze zydki postarają się jemu choć z końca świata sprowadzić.
— Chyba że...
— Ny, jak pieniądz jest, to bajki! wszystko za niego można dostać. Ale ja gadam tu z wami, a tymczasem, moje ludzie, pierwszy interes. Ja chciałbym między wami furmanków najmować do kolei.
Chłopi zaczęli się skrobać po głowach.
— Gdzie zaś tera na taki czas by kto jechał, sam sianokos, każdy radby siano złapać, póki słonko przyświeca.
Tłumaczenie wszakże niewiele pomogło, poczęstunek i doświadczona, wypraktykowana elokwencya Berka sprawiły, że chłopi zdecydowali się dać odpowiednią ilość furmanek i przywieźć rzeczy z kolei.
A potrzeba było tych furmanek niemało, gdyż pan zajeżdżał dworno; fortepian z sobą wiózł, masę mebli, a prócz tego, w oddzielnym wagonie, sprowadzał pełno najrozmaitszych maszyn i narzędzi rolniczych, które w zacofanym Stasinie miały dokonać różnych zmian i reform, w duchu ostatnich wymagań agronomicznego postępu.
Pełny tedy wagon był zapchany przez brony, pługi, siewniki, ekstyrpatory, kultywatory, obsypniki, a niezależnie od tego, miały jeszcze przybyć dwie żniwiarki i ogromna, ulepszona młocarnia.
Gdy tak koleją dążył inwentarz martwy do celu swego przeznaczenia, wynajęci ludzie pędzili powoli gościńcem piękne holenderskie krowy, a pan plenipotent uwijał się po jarmarkach, szukając koni, któreby mogły służyć za wzór siły i wzrostu.
Pan Stein ex-kupiec, po kupiecku interes traktował, i pragnął odrazu, nie żałując pieniędzy, rzucić w gospodarstwo nakład znaczny, w nadziei, że mu się to w niedługim czasie opłaci. Pan rządca, niemiec,